PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=133834}

Zagubieni

Lost
7,6 174 059
ocen
7,6 10 1 174059
7,2 20
ocen krytyków
Zagubieni
powrót do forum serialu Zagubieni

Po dobrych kilku latach ponownie powróciłem do tego ukochanego z dawnych lat serialu. Poprzednim razem zatrzymałem się na 5 sezonie, który mnie odrzucił. Teraz pokrótce przypomniałem sobie pierwsze dwa sezony, i w całości obejrzałem pozostałe dwa.

Sezony 1&2- Ocena - 9
Tutaj moja opinia i zachwyt, praktycznie się nie zmienia po latach. Te sezony to taka wizytówka serialu, wszystko co najlepsze w ''Zagubionych'' zawierały te odcinki, stopniowe poznawanie bohaterów i ich problemów, walka o przetrwanie, pierwsze kroki na tajemniczej wyspie. To jest jeszcze ten etap kiedy pojawiające się zagadki pozostają w większości niewyjaśnione, co ma też swój urok i nie prowadzi do rozczarowujących odpowiedzi. Klimat jest niesamowity. Do tego dochodzi jeszcze gęsta atmosfera- dreszczowca głównie w oparciu o motyw Innych. To na tym etapie przywiązaliśmy się najbardziej do głównych bohaterów.
Maleńki minusik za doprowadzenie kwestii bunkra do implozji. To chyba jedno z pierwszych takich bardziej 'przegiętych'' zdarzeń, motyw wciskania klawisza jest świetny, ale lepiej gdyby moim zdaniem skończył finalnie jako eksperyment psychologiczny. Chodź rozumiem, że fabularnie potrzebowali tej ''implozji'' do dalszej opowieści, no i efektownie wyszło to w finale.

Sezon 3 - Ocena 7,5
Tutaj ma miejsce pierwsza zniżka poziomu serialu. Nie jest to znaczący spadek i zmiana klimatu, ale jednak różnica w porównaniu do pierwszych sezonów jest zauważalna. Pamiętajmy, że drugi sezon jeśli chodzi o Innych kończy się epicko, i zapowiada miazgę w nowej serii. Tymczasem, o ile pierwsze odcinki w których widzimy losy przetrzymywanych Kate, Sawyera i Jacka podtrzymują tajemniczość tubylców, tak później trochę traci to wszystko tempo. Z biegiem czasu Inni powszednieją, i są znacznie mniej intrygujący niż się pierwotnie się wydawało. Środek sezonu zwalnia fabularnie, aby przyspieszyć pod koniec sezonu wątkiem nadchodzącego ataku Innych i pojawiającej się Naomi. W zasadzie z końcem 3 sezonu Inni jako jakieś główne zagrożenie rozbitków znikają, i to w rozczarowujący sposób. Mimo wszystko trzeci sezon kończy się intrygującym pojawieniem statku i pamiętną śmiercią Charliego.
Podsumowując trzeci sezon jest dobry, jednak zauważalnie gorszy od poprzednich. Według mnie jest to taki sezon przejścia między klimatycznymi pierwszymi sezonami z Innymi jako głównym zagrożeniem i zagadkami odkładanymi na później, do trochę innej formuły, gdzie dalsze ciągniecie pewnych wątków fabularnych prowadzi do zadziwiających z perspektywy pierwszych dwóch sezonów rozwiązań. Za przykład można podać tu Jacka i resztę ocalałych którzy, usilnie chcą powrócić na wyspę.

Sezon 4- Ocena 6- Dalszy zjazd poziomu serialu, tutaj z klimatu pierwszych sezonów już naprawdę coraz mniej zostaje..Odejście od klasycznych retrospekcji na rzecz nowych bohaterów i futurospekcji. Z jednej strony ile można wałkować przeszłość głównych bohaterów, z drugiej nie da się nie zauważyć, że nowe wspomnienia/ przyszłość są znacznie gorzej wykonane. Generalnie nie mogę się przekonać do motywu idei powrotu na wyspę w 4 i 5 sezonie. Doceniam, że jest to w jakiś sposób umotywowane kłamstwem, wyrzutami sumienia Oceanic Six, tym, że nie układa im się w życiu, że przeznaczenie etc.. Ok twórcy zarysowali to wyraźnie, ale ja nie kupuję tego. Przez trzy sezony chcieli się wydostać, po to aby później rozmyślić. Ja tego nie kupuję, to jest sztuczne, tak jak zachowanie Oceanic Six po powrocie. Taki jest mój odbiór.
Wracając na wyspę, podział grup jest nawet sensownie pokazany. Cała załoga statku i wątki na nim są mocno średnie, powrót Micheala też zupełnie nie przypadł mi do gustu. Kolejny, który się w porę ''rozmyślił''... Czwórka nowych bohaterów, dała jakieś odświeżenie, ale zdecydowanie nie kupiła mojego serca. Może poza ''luzakiem'' Lapidusem:)
Jako, że był to krótki sezon, na finał nie trzeba było długo czekać. Była jakaś dramaturgia w tej ucieczce helikopterem, za to kołowrotek w Orchideii, to chyba jedno z najbardziej przegiętych wydarzeń w całym serialu. Nie trafia to w moje gusta.

Sezon 5 Ocena 6,5- Przy pierwszym podejściu wymiękłem na początku tego sezonu. Nie ma co się dziwić Orchidea, kołowrotek, nagłe rozbłyski i wędrówki w czasie- tego było za wiele.. Przy ponownym oglądaniu, wiedząc czego się spodziewać, odebrałem to znacznie lepiej. Mimo wszystko, jest to chyba nieco lepszy materiał niż poprzednim sezonie.
Na duży minus, że właśnie w 5 i 6, serial wkroczył już w taką fazę eksploatowania i przemielania motywów i miejscówek z poprzednich sezonów. To tutaj zaczęły się ciągłe i już tracące sztucznością podróże po znanych miejscach. Baraki, pomost, bunkier, Orchidea, Alcatraz, plaża, Czarna Skała, do tego w różnych czasach. Wyeksploatowali okrutnie temat.
Chociaż fakt, faktem że osadzenie akcji w czasach Dharmy dało krótkotrwałe wrażenie świeżości. Podróże w czasie koniec, końców wyszły też nieźle. Wspominki i szykowanie się do powrotu Oceanic Six, chyba jeszcze słabsze niż w poprzednim sezonie. Nijak się tego nie da porównać, do emocjonalnego poznawania głównych bohaterów i ich rozterek w pierwszych sezonach.
Nowe realia czasowe dały niezaprzeczalnie jakieś nowe możliwości, ale i przyszedł razem z tym zawód. Jednak Dharma wydawała się szalenie bardziej intrygująca, kiedy odwiedzało się opuszczone stacje, niż w rzeczywistości. Tutaj efekt jest bardzo podobny jak z Innymi.
Wracając do Innych..niestety w sezonach 3-6, kiedy zostali bliżej pokazani..okazało się że król jest nagi. Ich tajemniczość prysła jak bańka, a ciekawych postaci tam jak na lekarstwo. Wszystko opiera się na Benie, który kręci intrygi, i jest jeszcze tajemniczy Richard, poza tym jest paru niby groźnych ''żołnierzy'', którzy nie dorastają do pięt naszym bad ass, Tom to jakaś ciepła klucha, Juliet szybko staje się dobra, w ostatnim sezonie pojawia się Dogen, tak przerysowany, że trąci aż śmiesznością. Reszta stanowi jakieś tło, niemowy szwendają się po tym lesie bez celu i robią co im się każe. Ich cele też są dość mgliste, Jacoba nawet ich przywódca nie widział, jakimiś tam ogólnym celem jest ochrona wyspy, no i badanie ciężarnych kobiet.

Zdemaskowanie naszych bohaterów w Dharmie i incydent w finale wyszedł nawet nieźle. Sezon stał głównie motywem podróży w czasie, i jakoś daje radę jeśli spodoba nam się ten motyw.

Sezon 6- Ocena 6- I to chyba nieco naciągana..Za jakiś plus podam to, że mimo zmęczenia materiału ogląda się to do końca z jakąś względną ciekawością o losy bohaterów. Fabularnie to takie motanie się naszych rozbitków, którzy sami nie bardzo wiedzą co robić dalej, i z braku innych opcji idą za fałszywym Lockiem, nie ufając mu do końca. Wątek z Widmorem, ostatecznie rozczarowujący, miała być wojna, a wyszło, jak wyszło..
Słówko o alternatywnej linii czasowej, która jest jeszcze gorsza niż retro-futuro-spekcje z poprzednich sezonów. Jest to materiał na dwa, trzy odcinki jako wstęp do finału, rozwlekanie tego na cały sezon jest męczące. Nic ciekawego się nie dzieje w tej alternatywnej linii, kiedy jedna osoba ''przypomina'' sobie swoje wspomnienia, to już wiadomo, że będzie wałkowane to do samego końca. Niestety, zapychacz.
Teraz słowo o mitologii Jacoba i jego brata. Pomysł sam w sobie niezbyt do mnie przemawia, ale jest akceptowalny jako zakończenie tego serialu na etapie szóstego sezonu. Wiele wskazywało, że ta historia dojdzie w końcu do jakiś
''bóstw''. Zamysł do przełknięcia, ale wykonanie..co tu dużo mówić kiepskie. Wszystko wyłożone bez jakiejś głębszej wizji, w tych wątkach mitologicznych Jacob, źródło życia, kołowrotek, kurek..no kiczem wieje z daleka. Przydałoby się mniej dosłowności, a więcej wyczucia, klimatu. Brat Jacoba dokopał się do źródła mocy, dorobił do tego drewniany kołowrotek i mamy teleport? Serio? Sama postać Jacoba, jego wygląd, jego gra to dla mnie tragedia. Wygląda jak totalna nijaka, niemota, zero tajemniczości, boskości..Ta cała mitologia, wyszła jak dłutem ciosana...Od razu przypomina mi się świeży Carnivale, gdzie również pojawiali się ''pół-bogowie'' z nadnaturalnymi zdolnościami, ale tam sam głos takiego pastora czy Belyakova, sprawiał że czuło się ich wyjątkowość. A tu...biega se jakiś nijaki koleżka w białej koszuli po dżungli.

No i finał, poświęcenie Jacka, cóż nie zachwyciło mnie to..duży plus za miły akcent kiedy Jack umiera w tym samym lasku w którym się budzi. Ładne domknięcie historii.
Za to finał na poziomie alternatywnej linii czasowej..cóż po sześciu obejrzanych sezonach przyznam, że łezka mi się zakręciła widząc tych bohaterów ''po śmierci'' w kościele. Jest to taki fajny prezent dla fanów i wyciskacz łez. Natomiast nie zmienia to faktu, że związku z wcześniejszą linią fabularną czy wyspą to nie ma żadnego. Równie dobrze każdy inny serial, można by było sobie na koniec domknąć taką zagrywką.. i na koniec wszyscy się po śmierci spotkali pojednali. To już więcej sensu miałaby chyba przewidywana przez wielu śmierć po katastrofie i wyspa-jako czyściec. Także, finał to takie ładne, ale lekkie rozczarowanie.

Podsumowując to wszystko..pierwsze dwa sezony magiczne, trzeci z którego powoli ulatuje ten klimat, i kolejne trzy nieco bardziej chaotyczne i w zupełnie odmiennym klimacie. Na początku pierwsze skrzypce grali bohaterowie i ich rozterki z przeszłości, niedopowiedziane tajemnice w stylu Dharmy i Innych.

Późniejsze sezony to futurospekcje, alternatywne linie czasowe, Jacoby, podróże w czasie, źródła życia, Widmory...i różne inne wątki, które odzierają serial z tajemniczości. Jedne wykonane lepiej, inne gorzej, ale nie chłonie się tego już z taką lekkością. Wiele by tam można poprawić.

ocenił(a) serial na 8
forzaroma

Nic dodać, nic ująć. Dodam, iż po raz pierwszy Lostów zobaczyłem w TVP 1, kiedy go puszczali. Który to był rok? 2005? To był ten czas kiedy seriale przestały kojarzyć się tylko z telenowelami, w podobnym czasie pojawił się chyba Prison Break. Obejrzałem pierwsze dwa, trzy sezony, a później jakby odpuściłem. Dopiero dzisiaj obejrzałem serial do końca i nie żałuję, choć serial nie do końca potoczył się w kierunku o jakim myślałem.

Generalnie to mam podobne odczucia do twoich, jeśli o poszczególne sezony chodzi, więc nie będę się za bardzo powtarzał. Im dalej, tym coraz więcej nieprawdopodobnych wydarzeń, choć wcześniej takie elementy były jedynie smaczkiem i zagadką do odkrycia. Lost wykorzystuje tyle różnych motywów, że można by nimi obdarować kilka innych seriali. Powoduje to, iż czasami nie wiedziałem o czym są Zagubieni, co stanowi główną oś. Czy historia rozbitków, Dharma, Inni, a może wątek Jacoba i jego brata? Walka Widmore'a z Benem? A może po prostu Wyspa jako taka, choć tak naprawdę nikt nigdy nie powiedział o co ta cała heca i dlaczego ta Wyspa jest aż taka ważna.

Wspomnę tylko, iż w trzecim sezonie małą perełkę stanowi odcinek "Expose", który nie tylko prezentuje świetną historię, ale i tym samym nawiązuje do klimatu dwóch pierwszych sezonów. W czwartym sezonie fajny motyw był w wątku Desmonda, kiedy przenosił się między przeszłością, a teraźniejszością. Jeśli chodzi o te przeskoki czasowe to jest to ciekawy patent, ale wg mnie twórcy znacząco go wyeksploatowali. Trochę dziwnie to wyglądało kiedy pozostała grupka łaziła po dżungli wte i wewte nie wiedząc co ze sobą zrobić, co chwila przenosząc się w czasie. Choć z drugiej strony całkiem fajny motyw to był kiedy się okazało, iż rozbitkowie byli oni członkami Dharmy w latach 70., wątek Faradaya i jego matki też dzięki temu jest intrygujący, a Hugo piszący scenariusz do "Imperium kontratakuje" wymiata! :) Też nie bardzo rozumiałem tej chęci powrotu uratowanej szóstki na wyspę, na dodatek jakimś cudem nastąpił rozbłysk i przenieśli się w lata 70. Twórcy też trochę kulawo z tego wybrnęli, bo co niby osiągnął Jack wysadzając ten szyb? W sumie tylko to, że powrócili do teraźniejszości.

Szósty sezon to już jazda bez trzymanki, latanie wte i wewte po całej wyspie, zwariowana Claire, podszywany Locke, Widmore ze swoją ekipą, świątynia Tamtych z samurajem na czele czy latarnia morska, których rozbitkowie jakoś nie zauważyli. To już nie to samo. Bardziej przypominało to jakiś film akcji klasy B z elementami sc-fi, niż serial o grupie rozbitków z kilku pierwszych sezonów. W ostatnim sezonie chyba najbardziej podobał mi się ten odcinek o Jackobie i jego bracie, niczym jakaś przypowieść biblijna albo mit. Można by rzec: "Od tego wszystko się zaczęło". Dlatego też myślałem, iż w tym odcinku dowiem się dlaczego Wyspa jest taka ważna, ale poza światłem, które za wszelką cenę należy strzec nic takiego się nie pojawiło. Jackob co prawda powiedział, że Wyspa stanowi korek strzegący świat przed piekłem lub złem, ale jakoś tak średnio mnie to usatysfakcjonowało. Mimo wszystko zwieńczeniem serialu jestem usatysfakcjonowany, lecz jednocześnie czuję niedosyt. Pomimo zastrzeżeń serial oglądałem z napięciem do końca, lecz im dalej tym coraz bardziej tęskniłem za klimatem dwóch pierwszych sezonów.

Jeśli kiedyś będę chciał powrócić do serialu to raczej sezonu 1 i 2 dla genialnego klimatu, resztę sobie odpuszczę.

ocenił(a) serial na 8
sebogothic

Czasem myślę, że chyba wolałbym żeby ten serial skończył się na trzech sezonach. Tylko zamiast takiego średnio-dobrego sezonu trzeciego jaki otrzymaliśmy, mielibyśmy bombowy-finałowy trzeci w klimacie dwóch pierwszych. Twórcy wcale nie musieli by wyjaśniać wszystkich zagadek, część tajemnic pozostała by niewyjaśniona, a całość byłaby spójniejsza. Ale to takie moje prywatne życzenie;)

Twórcy poszli inną drogą, i mam wrażenie że trochę pogubili się w wyjaśnianiu tych wszystkich tajemnic. I fakt te sezony 4-6 też, dają nam sporo interesujących odcinków, ale i tak bardzo odstają w porównaniu do pierwszych sezonów.
Poza tym, wyjałowili temat strasznie, im dalej tym coraz mniej ciekawych, nowych zagadek, pomysłów a te które wyjaśniają wydają się rozczarowujące i dziwaczne. W tych końcowych sezonach, oglądanie naszych bohaterów szwędających się w kółko po dżungli i tych samych miejscówkach było coraz bardziej męczące... Podobnie retrospekcje, futurospekcje, alternatywna linia...już za dużo tego było. Gdyby tak jak sobie zażyczyłem domknięto serial w trzech sezonach, oglądałoby to się jednym tchem, i pozostałaby jeszcze jakaś furtka na sensowną kontynuacją w przyszłości czy jakiś spin-off..A tak mamy temat na siłę wyczerpany do cna.

Widać, też że twórcy nie mieli konceptu na, aż tyle sezonów. I wrzucili tu po trochu wszystkiego, si-fi, podróże w czasie, jakaś mitologia o bóstwach, by na koniec zamknąć to, nie mającym nic wspólnego z wyspą zakończeniem pojednania po śmierci.

ocenił(a) serial na 10
forzaroma

Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy uważają sezon 2 lepszy za 3, 4 czy 5. Przecież to była totalna nuda, nic tam się nie działo, zero akcji.

ocenił(a) serial na 8
koniu14

Twoja opinia..sporo osób zgadza się co do tego, że pierwsze sezony były najlepsze. Nad szybką akcję przedkładam klimat, spójność i naturalność opowieści, autentyczność zachowań bohaterów. Zresztą w drugim sezonie, też sporo się działo.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones