Co za obsada! Freeman, Sinise, Jones i inni! Wydawać by się mogło, że nie potrzeba nic więcej. Same te nazwiska powinny zapewnić każdemu filmowi sukces. "The Big Bounce" wyraźnie jednak udowadnia, że nawet z taką obsadą można zrobić film, którego obejrzeć nie sposób. W planach miała to być zdaje się komedia kryminalna o grupie osób, które szykują skok i próbują rolować siebie nawzajem. I na planach się skończyło. Film jest nudny, komediowe sceny wyświechtane i wymuszone. Brak lekkości, którą miały zapewnić hawajskie plenery.
Jedna wielka strata czasu.