Klasyk lat 80-tych. Z 3-4 razy oglądałem w kinie... na wagarach. Tym filmem Willem Dafoe stał się jednym z moich ulubionych aktorów. Na specjalną atencję zasługuje muzyka stworzona przez zespół Wang Chung - po obejrzeniu filmu nagrałem na drugi dzień kasetę z muzyką w punkcie nagrywania płyt (ktoś to jeszcze pamięta???).