Żyć i umrzeć w Los Angeles (1985) - rewelacyjne połączenie policyjnego kryminału i filmu sensacyjnego w reżyserii świetnego Williama Friedkina (FRANCUSKI ŁĄCZNIK, EGZORCYSTA) z genialnymi rolami Williama Petersena (ŁOWCA) i Willem Defoe (PLUTON). Naprawdę nie mogę pojąć jak po dwóch tak genialnych kreacjach jak w ŻYĆ I UMRZEĆ oraz ŁOWCY z połowy lat 80 - tych Petersen przez następne kilkanaście lat miał problemy z otrzymaniem ciekawych ról, aż do czasu zatrudnienia w CSI KRYMINALNYCH ZAGADKACH LAS VEGAS. Ale wracając do samego filmu oprócz wyżej wymienionych świetne kreacje stworzyli także John Pankow (do tej pory mi nieznany - wielkiej kariery nie zrobił), John Turturro (BARTON FINK) - nietypowa dla Johna kreacja twardziela, kryminalisty czy Dean Stockwell (DIUNA). W epizodzie gwiazdor filmów akcji klasy B spod znaku Cannona Steve James (BOHATER I STRACH). Dzieło Friedkina osobiście uważam za jeden z najlepszych policyjnych kryminałów z lat 80 - tych. Film zachwyca klimatem i atmosferą. Los Angeles ukazane jest w genialny sposób, jakże inne od większości filmów, których akcja dzieje się w tym mieście - zamiast szerokich słonecznych bulwarów i piaszczystych plaż oglądamy brudne, ponure portowe okolice i przemysłowy krajobraz. Bardzo inteligentny, "brudny", realistyczny kryminał o opętanych żądzami ludziach, z których nikt do końca nie jest czysty. Świetna rzecz, teraz takich filmów już się nie tworzy - 9/10